FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : / /



Dwie słabości Levi'a

a u t o r :    Kapralka


w s t ę p :   

O tym jak to Hanji zrobiła prezent dla Levi'a, dając mu jego dwie słabości. Jak Hanji się o tym dowiedziała? Co jest tymi słabościami? I najważniejsze... Co Kapral zrobi z tym fantem...?
***
One-shot zawiera sceny +18.



u t w ó r :

*25 grudnia, godz. 22.00, siedziba Oddziału Zwiadowczego*

-CO TO DO KURWY NĘDZY MA ZNACZYĆ?!- po zamku rozniósł się donośny głos Kaprala, dochodzący z jego sypialni. Był pierwszy dzień świąt to też większość osób była na tyle pijana, że tego nie usłyszała. Tylko Hanji i Erwin, jedyni kontaktujący jeszcze ze światem żołnierze, uśmiechnęli się do siebie przebiegle, słysząc to.

-Jak myślisz...? Levi ucieszył się z tego prezentu...?- spytał blondyn, upijając łyk wina.

-Tak... Hi hi...-zachichotała zapytana- Zobaczysz... Będzie mi jeszcze dziękował!

-Heh...- dowódca szerzej się uśmiechnął, wyobrażając sobie dziękującego Levi'a- A skąd ty w ogóle dowiedziałaś się o jego słabościach...?

-Hehehe... Wyobraź sobie, że...-okularnica wypiła porządny łyk-....nasz Karzełek pisze pamiętnik.

Smith zachłysnął się pitym alkoholem, patrząc niedowierzająco na szatynkę.

-Żartujesz, ne?!- nie czekając na odpowiedź, kontynuował- Czytanie nieswojego pamiętnika to jedno, ale żeby czytać ten należący do naszego pedantycznego Kurdupla?! Wiesz co? Ty weź się zaraz idź i rzuć w paszczę Bean'owi!

-Oi. Nie denerwuj się, Brewek. Złość piękności szkodzi. Jeszcze nam tu bardziej zbrzydniesz...- brązowooka szeroko się uśmiechnęła- A wracając do tematu... Nie dowie się. Zwalę wszystko na nowych kadetów. Może ich kojarzysz? Jeden taki z końską twarzą a drugi z łysą głową. Takie śmieszki z nich. Mogę powiedzieć, że usłyszałam to od nich.

-Zoe. Nie zwalaj na niewinne dzieciaki...-spojrzał na nią karcąco- A z resztą... Levi się domyśli, że to twoja sprawka.

-Oi. Cichaj...- machnęła na niego ręką- Nie psuj mi świątecznego nastroju. Będę się martwić o to, jutro. A teraz polewaj!

Bóg słońca pokręcił z politowaniem głową, nalewając więcej alkoholu do kieliszków.

No, Levi... Życzę ci miłej zabawy. Tylko nie uszkodź go zbyt bardzo...- pomyślał, uśmiechając się lekko.

*w tym samym czasie w pokoju Kaprala*

-CO TO DO KURWY NĘDZY MA ZNACZYĆ?!- krzyknął mocno zaskoczony Kapral, patrząc na leżącą w jego łóżku osobę.

No, to są chyba jakieś żarty...- pomyślał Levi, patrząc na związanego czerwoną wstęgą, Erena.

-H-Heichou...- wyszeptał przerażony i lekko zarumieniony chłopak, próbując wyswobodzić się z ,,łańcuchów'', które grubo go oplatały.

Levi podniósł jedną brew, wpatrując się w Erena. Coś w jego wyglądzie go zaciekawiło. I to bynajmniej niebyła wielka kokarda na głowie zielonookiego.

-Jäger. Co ty masz na sobie?- zapytał, marszcząc brwi i podchodząc do 16- latka. Brązowowłosy na te pytanie mocno się zarumienił, bełkocząc niezrozumiale:

-J-ja... T-to z-znaczy... C-coś... K-koty... K-kolacja... N-nie wi...

-Zamknij się, gówniarzu.- warknął ostro, przerywając mu kobaltooki-  I powiedz to jeszcze raz bez bełkotu. Bo inaczej cię tak zostawię.

Szatyn spojrzał na niego błyszczącymi od łez oczami.

No, super... Teraz mam na głowie związanego dzieciaka, który do tego płacze. A czemu? Bo chciałem mieć spokój od tych świąt!- pomyślał brunet, patrząc na swojego podwładnego, który zaczął cicho szlochać.

Mimo odczuwanej złości, widok zapłakanego nastolatka od razu wywołał w Rivaille dziwną chęć pocieszenia go. Zanim zdążył pomyśleć o tym co robi , siedział już przy nim, delikatnie go obejmując. Eren nieco szerzej otworzył oczy, gdy poczuł jak brunet przyciąga go do swojego torsu. Ale zamiast odsunąć się od przełożonego (co byłoby dość trudne w jego obecnej sytuacji), wtulił się w niego jeszcze bardziej, cicho płacząc.

-Już dobrze.- powiedział z ledwo słyszalną łagodnością Levi- Nic się nie stało, Eren.

To powiedziawszy, pogłaskał chłopaka po włosach, chcąc pokazać, że nie jest w jakikolwiek sposób na niego zły. Ale jakie było jego zdziwienie, kiedy poczuł między fałdami kokardy jakby... Kocie uszka?  Myśląc, że się pomylił, przejechał dłonią jeszcze raz po głowie brązowowłosego. I znowu je poczuł. Żeby jeszcze bardziej potwierdzić swoje przypuszczenia, szybko odwiązał wstążkę podtrzymującą całe ,, więzy''. Eren poczuwszy gwałtowny ruch ze strony Kaprala, spojrzał na niego ciekawie, tym samym podnosząc do góry uszy znajdujące się , pośród jego rozczochranych włosów. Brunet z cichym sykiem, wciągnął powietrze do płuc.

Czyli to prawda! Jäger ma uszy kota!- pomyślał Levi, patrząc na (jego zdaniem) słodkiego, kociego seledynookiego.

Zaraz...

Chwila.

Ale...

-Skąd ty je masz? I co ty masz na sobie? Bo na mundur mi to nie wygląda...- powiedział, patrząc na czerwony materiał, wystający pomiędzy luźnymi wstążkami.

Szatyn, lekko zarumieniony pod naporem ciemnego spojrzenia, cicho odpowiedział:

-J-ja... N-nie wiem... P-pamiętam, że byłem w jadalni... A-ale p-później już nic. Obudziłem się tutaj, sir.

-Hanji.- powiedział z pewnością ciemnooki.

-C-co, sir?- kotek, jak to określił go w myślach Levi, spojrzał na niego pytająco, lekko przechylając głowę.

-Mówi się ,,słucham'', niewychowany kocie.- brunet lekko zmrużył oczy- I mówiłem, że to pieprznięta okularnica. Bo niby kto wpadłby na taki pomysł?

-Też racja... A-ale Heichou? Po co to wszystko...? I czemu ja jestem w połowie kotem...? O co w tym chodzi?- szatyn zmarszczył lekko brwi, co według Kaprala dodało mu jeszcze więcej uroku.

-Cóż... Mam pewne przypuszczenia o co mogło jej chodzić. A jeśli chodzi ci o kota...- Levi spojrzał prosto w zielone oczy chłopaka- Zawsze uwielbiałem koty.
Jaki one mają piękny kolor...- pomyślał nastolatek, coraz bardziej, zatapiając się w spojrzeniu mężczyzny.
Gdy dotarło do niego o czym właśnie myślał, odwrócił wzrok mocno zarumieniony, nieświadomie, kładąc płasko uszy na głowie.
Czemu on musi być jeszcze bardziej słodki niż zwykle...?- pytał sam siebie Najsilniejszy z Ludzkości, wpatrując się w siedzącą przed nim postać.
-Umm...-mruknął cicho Jäger- A-a czemu... A-akurat ja?
-Cóż...-Ackerman pochylił się w jego stronę, szepcząc mu na ucho- Bo mi się podobasz, kiciu.
Po czym, odsuwając się od niego, pocałował go w nie.
Eren otworzył szerzej oczy, patrząc niedowierzająco na swojego przełożonego.
-N-naprawdę...?- podniósł zaciekawiony uszka, rumieniąc się przy tym.
-Nie. Na niby. Widać, żebym żartował?- odpowiedział z ironią, patrząc w oczka swojego kotka.
Szatyn, zobaczywszy prawdę w oczach Levi'a, mocniej się zarumienił, uciekając od niego wzrokiem.
-U-um... L-Levi H-Heichou...-ze zdenerwowania, zaczął lekko szarpać w dłoniach wstążki, którymi był obwiązany- B-bo... J-ja... U-um...-po czym zamilkł, nie wiedząc, jak mu TO powiedzieć.
-Ty co?- brunet zmarszczył brwi, domyślając się o co chodzi młodemu.
-P-pan... J-ja...- nadal się plątał, patrząc na swoje ręce- M-mi... T-też... S-się... P-pan... P-podo...-ale nie skończył, bo poczuł coś miękkiego i wilgotnego. Brązowowłosy otworzył nieco szerzej oczy, gdy zrozumiał, że to wargi Kaprala. Był to niewinny i delikatny pocałunek, niemalże muśnięcie, ale zielonooki wyraźnie poczuł jak temperatura jego ciała wzrosła o kilka stopni. Z przyjemności przymrużył oczy, oddając się chwili. Lecz całkowicie nowe doznanie skończyło się tak szybko jak zaczęło. Zdziwiony chłopak otworzył powieki, patrząc na lekko uśmiechniętego Levi'a.
-C-czemu przestałeś...?- spytał, próbując ukryć rozczarowanie w głosie. Czarnowłosy cicho parsknął śmiechem, zobaczywszy zawiedzioną minę ukochanego.
-Oi... Eren... Nie wiem jak ty, ale ja na twoim miejscu, zdjąłbym te wstążki.- wskazał na ciągle ciasno owinięte ciało nastolatka.
-U-um... A-ale... H-Heichou...- powiedział przerażonym głosem koci pół Tytan.
-Hmm? Coś się stało?- spojrzał na niego ze zmartwieniem w oczach- Nie chcesz tego?
-N-Nie!- zaprzeczył szybko- T-to nie tak! C-chodzi o to c-co mam pod spodem...- zawstydzony spojrzał na podłogę.
Rivaille podniósł pytająco, jedną brew.
-Cokolwiek to jest, nie wystraszy mnie.
-N-a pewno?- spytał z nadzieją.
-Tak. A teraz...- przy tych słowach Ackerman, popchnął go lekko do tyłu, przewracając na plecy- Czas rozpakować mój prezent do końca.
Po czym sięgnął po nożyce, leżące na komodzie. Eren uważnie obserwował jak jego ukochany raz po raz rozcina wstęgi. Po kilku minutach szarpania się z czerwonymi pasmami, oczom czarnowłosego ukazał się iście przecudny, zarumieniony chłopak w bordowej sukience a'la Mikołajowa. Na ten widok kobaltooki wyraźnie poczuł jak w spodniach robi mu się trochę za ciasno.
-Piękny...- powiedział nieświadomie, przyglądając się coraz bardziej zawstydzonemu nastolatkowi.
Po chwili, nie mogąc się już powstrzymać, rzucił się na szatyna, przygniatając go do łóżka i łącząc ich usta. Pocałunek był zachłanny i namiętny całkowicie inny niż wcześniejszy. Brunet na zmianę przygryzał jego wargi i pieścił podniebienie językiem. Zielonooki cicho pojękiwał i od czasu do czasu mruczał jak kot z odczuwanej przyjemności.
Na Mur Rose...-zdążył jeszcze pomyśleć Jäger, zanim jęknął, czując usta Rivaille na swojej szyi.
-L-Levi...- młodszy znowu jęknął, czując jak jego kochanek robi mu malinkę na obojczyku.
Ackerman całkowicie się podniecił, słysząc coraz to głośniejsze jęki partnera. Szybko włożył dłoń pod strój, który tamten miał na sobie i zaczął gładzić jego ciepły brzuch z lekkimi zarysami mięśni. Erena przeszedł dreszcz, gdy poczuł zimne ręce na swoim rozgrzanym ciele. W końcu brunet rozpiął suwak na przodzie stroju, całkowicie odsłaniając szatyna, który wyraźnie czuł gorąco na policzkach. Kobaltooki zjechał ustami na jego klatkę piersiową, po czym przygryzł jeden z sutków. Chłopak głośno jęczał, próbując zakryć usta dłońmi. Kapral, widząc to, odciągnął je i mocno go pocałował. Brązowowłosy o mało co się nie rozpłynął pod wpływem tego odczucia. Przymknął powieki i przyciągnął niebieskookiego, pogłębiając pieszczotę. Levi w tym samym czasie wsunął palce za gumki bokserek seledynookiego i powoli zaczął je zsuwać. Na chwilę oderwał się od nastolatka, zdejmując do końca z niego materiał. Chłopak zaś, mocniej zacisnął powieki, czująć coraz większe zażenowanie. Czy to się dzieje naprawdę?
Brunet, odrzucając wcześniej wspomniany materiał w kąt (co jest niezgodne z jego pedantyczną stroną), sam szybko zdjął spodnie i bieliznę. Jäger, widząc to, całkowicie zasłonił sobie twarz, zaciskając mocno nogi.
Czyli to prawda...-mimowolnie zadrżał na tą myśl.
Levi tymczasem, zobaczywszy jego reakcję, zaczął delikatnie całować go po podbrzuszu, mówiąc cicho:
-Możemy skończyć jak chcesz...
Szatyn szybko odsunął dłonie od zarumienionej twarzy i energicznie zaprzeczył głową.
-N-nie. C-chcę t-tego... T-tylko się t-trochę... B-boję...
-Spokojnie...-kolejny pocałunek- Będę delikatny. Zaufaj mi.
Młody pokiwał głową, uśmiechając się lekko i rozkładając nieco nogi.
-A w-więc... B-bierz mnie, K-Kapralu...
Na te słowa w oczach Levi'a zabłysły małe ogniki. Chcąc spełnić prośbę partnera, podłożył mu pod usta dwa palce. Chłopak domyślając się o co chodzi, wziął je pomiędzy swoje wargi i zaczął nawilżać. Po kilku minutach brunet je wyciągnął i usadawiając się między nogami kochanka, powoli wsunął pierwszy z nich. Zaskoczony seledynooki spiął mięśnie, czując całkowicie nowe odczucie. Ackerman cierpliwie czekał aż młody nieco się przyzwyczai, po czym poruszył lekko palcem, chcąc sprawdzić reakcję Jägera. Chłopak cicho jęknął, nieświadomie, nabijając się na jego rękę.
-L-Le-evi... W-wię-ęcej...- jęknął młodszy.
Heichou, chcąc ulżyć ukochanemu, dołożył drugi palec, poruszając nimi w jego wnętrzu. Eren, nie mogąc się powstrzymać, coraz głośniej zaczął jęczeć. Miał wrażenie, że zaraz spłonie z pożądania. Brunet o mało co nie zwariował, patrząc na jęczącego chłopaka. Nie chcąc już się powstrzymać, szybko wyjął palce i powoli wszedł w młodego. Z ust szatyna wyrwał się krzyk. Ackerman zatrzymał się, czekając aż tamten przyzwyczai się do bólu. Chcąc, rozluźnić chłopaka, obcałowywał jego brzuch, delikatnymi pocałunkami. Po pewnym czasie zielonooki niepewnie poruszył biodrami, dając znak, że jest gotowy. Czarnowłosy spojrzał mu głęboko w oczy, po czym łapiąc go za biodro, zaczął się poruszać. Czekoladowłosy raz po raz jęczał, oddając się chwili. Wcześniej, przez myśl by mu nie przeszło, że to właśnie z Levi'em będzie miał swój pierwszy raz.
-A-ahh... L-Le-evi... S-szy-ybciej...
Kapral spełnił jego prośbę, przyśpieszając ruchy. Chłopak pod nim coraz głośniej jęczał i krzyczał. On sam zaś ledwo zachowywał zdrowy rozsądek, słysząc to. Pochylił się nad kochankiem, zaczynając go całować po całym ciele. W pewnym momencie, trafił w czuły punkt nastolatka, wywołując w nim nową falę jęków i krzyków. Poruszał się w nim coraz szybciej i mocniej, trafiając w jego prostatę. Po ciele młodszego Zwiadowcy przebiegły dreszcze. Wbił paznokcie w plecy kobaltookiego, przyciągając go bliżej siebie i krzycząc ciągle z odczuwanej przyjemności. Dotyk Rivaille doprowadzał go do szaleństwa.
Brunet czując, że jest bliski spełnienia, jeszcze bardziej przyśpieszył swoje ruchy. Jäger pod naporem tych wszystkich wrażeń, nie wytrzymał długo. Doszedł, krzycząc na cały głos imię Kaprala. Czarnowłosy poruszył się w nim jeszcze kilka razy, po czym sam doszedł, wypowiadając imię kochanka. Zmęczony, wysunął się z niego i położył obok, patrząc na ukochanego, który leżał cały zarumieniony z uszkami położonymi płasko na głowie. Kobaltooki na ten widok się rozczulił, przyciągając chłopaka do swojego torsu.
-Mój kiciuś...-podrapał go za uszkiem.
-T-tak... I tylko... T-twój...-odpowiedział szatyn, wtulając się w niego i zasypiając. Brunet sam czując zmęczenie, objął mocniej nastolatka i zamknął oczy. Lecz chwilę przed zaśnięciem uderzyła go jedna myśl...
Kurwa... Jak nic. Ktoś musiał grzebać mi w pamiętniku.
Następnego dnia
-I co, Hanji? Spotkałaśdzisiaj już Levi'a?- spytał Erwin.
-Nie... Pewnie jeszcze odsypia zarwaną nockę.- Zoe sugestywnie poruszyła brwiami- Może się nawet nie domyśli kto to zaplanował?
-Ha... Marne szanse. A z resztą. Sama się go spytaj. Właśnie tu idzie.
Szatynka zrobiła przerażoną minę i odwróciła twarz w ten sam kierunek co blondyn. Miał rację. Levi wyraźnie kierował się w ich stronę.
-Mam przechlapane...- powiedziała, kierując wzrok znowu na towarzysza.
-Tak. Prawdopodobnie masz.
W tym czasie, obok nich przystanął Kapral, całkowicie ignorując ich ostatnie słowa, które zdążył usłyszeć.
-Witaj, Levi.- przywitał się z lekkim uśmiechem, jasnowłosy.
-Taa. Cześć.-czarnowłosy wywrócił oczami- Mam do was sprawę.
-Tak? H-hehe...-zaśmiała się nerwowo okularnica- A jaką?
-Nie wiecie przypadkiem, kto wczoraj podrzucił mi do sypialni związanego Jägera?
-Nie.- powiedział szybko Erbrwin, patrząc na szatynkę- A co?
-Nic... Chciałem tylko podziękować.
-CO?!- wykrzyknęli razem Smith i Zoe.
-Nic. Nieważne.-brunet machnął ręką, po czym odszedł, zostawiając ich z głupimi minami.
-Słyszałaś...?
-No... Ten Levi będzie dziękował? Chyba się do tego przyznam tylko po to, by to usłyszeć.
-Nie. Lepiej tego nie rób.
-Dobra, dobra, Brewkuniu. Nie dramatyzuj!- wykrzyknęła Hanji, odbiegając w podskokach.
-Ehh...-westchnął cicho Dowódca- Ma przechlapane.
Po czym odszedł w stronę zamku.
Tak jak zapowiedział Levi. Podziękował Hanji. W swój, Leviowy sposób.






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 6.00
il. ocen : 1
il. odsłon : 2044
il. komentarzy : 0
linii : 144
słów : 2829
znaków : 15046
data dodania : 2017-10-23

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e