FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : / /



NEVERLAND Story

a u t o r :    agnieszka_stories


w s t ę p :   

Odcinek 1 - Marzenie z dzieciństwa; Czas akcji: początek czerwca 2000 r.
Miejsce akcji: Nowy Jork, NY



u t w ó r :

Agnes była na siebie zła. Zupełnie bez sensu dała namówić się na ten casting. Taka dziecinna fantazja, która już nijak miała się do rzeczywistości. Musiała uświadomić sobie, że nie wszyscy życzą jej dobrze, szczególnie koleżanki z klubu Vibez. Agnes dostawała zawsze większe napiwki, ludzie byli dla niej mili, a raperzy – stali bywalcy klubu– zaczepni, ale nie nachalni i nie chamscy. Słyszała plotki, że sypia z tymi, którzy mogą coś jej załatwić, chociaż faktycznie nigdy wcześniej nie uczestniczyła w castingach, czy prywatnych imprezach. Najbardziej lubił ją Usher. Zawsze podchodził do baru, aby się z nią przywitać, a ona wiedziała, co kryje się pod hasłem "to, co zwykle".
— On zna Michaela Jacksona — powiedział kiedyś Jay Manuel, jej przyjaciel wiedząc, że Agnes jest fanką Króla Popu.

Przyszła w białej bokserce, dżinsach i szpilkach, niczego nie świadoma. Wszystkie inne dziewczyny, wyglądające na profesjonalne tancerki, gimnastyczki i modelki poubierane były w kuse spódniczki albo szorty, na boso i wyginały się, próbując różnych poz. Kiedy pojawił się reżyser wraz z choreografem – ciemnoskórym profesjonalistą – chciała odejść od razu. Ale ten złapał właśnie ją za rękę. Właśnie ją! Dlaczego? Uświadomiła sobie nagle, że stoi na parkiecie. Solo. Przez Michaelem Jacksonem. Zaczęła grać muzyka. Agnes zamknęła na moment oczy i wzięła szybki głęboki oddech — no, dziewczyno, trzeba się błyskawicznie ogarnąć! Nie miała innego wyboru, tylko zagrać to najlepiej jak potrafi — pomimo wstydu, braku pewności siebie i stresu, które paraliżowały jej ciało. Ale za wszelką cenę chciała uniknąć ośmieszenia się przed swoim, jakby nie było, wielki idolem, Michaelem Jacksonem. I przed całą publicznością, włączając zarówno reżysera, dźwiękowców i choreografów, jak i tłum innych podekscytowanych dziewczyn.

Półtorej minuty umknęło ekspresowo. Wybiegła, jakby nagle wybudzona z letargu, gdy tylko muzyka przestała grać. Biegła w szpilkach do metra, nie zważając na kałuże rozbryzgujące się pod moimi nogami.
Nie ogarniała tego, co właśnie się wydarzyło. I nie reagowała na swoje nazwisko, gdy ktoś wołał za jej plecami. Wsiadła do pociągu.

W kancelarii, podobnie jak w całym World Trade Center, nikt na szczęście nie miał pojęcia o castingu do klipu Michaela Jacksona. Życie toczyło się jak zawsze – codziennymi sprawami zawodowymi, procesami, apelacjami i spotkaniami z klientami. Tu także, chociaż zupełnie inaczej niż w klubie, pojawiali się znani ludzie. Richard Gere wychodząc z windy ukłonił się jej i krótko podziękował za rozwiązanie problemu z wczorajszymi dokumentami. Jak co dzień, mijali ją ci ludzie ze świata showbusiness. Byli bardzo mili, ale ich życia były gorzej pogmatwane. Mieli więcej problemów, za dużo pieniędzy i rozwodzili się często. Po rozwodzie rodziców, którzy nie byli żadnymi sławnymi aktorami, Agnes obiecała sobie, że gdy ona wyjdzie za mąż, to już na resztę życia. Była idealistką. Ciągle wierzyła w prawdziwą miłość, pomimo tego, że pierwsza okazała się fatalna w skutkach. Na razie miała Sandy, najbliższą przyjaciółkę, swoją nianię z dzieciństwa, z którą mogła dzielić smutki i radości. Nie szukała kolejnego chłopaka. Jeszcze nie czuła się gotowa na to po tym, co przeszła z Rickym, chociaż jej starsza siostra Lena ciągle namawiała ją na te słynne nowojorskie speed-dates.

Dzień pracy był niezwykle intensywny i wydawało jej się, że zapomniała już o poprzednim wieczorze. Gdy znalazła się w Elizabeth, w New Jersey, ze stacji do domu szła pieszo, rozmyślając o sprawach z pracy. Nagle usłyszała tuż za sobą klakson samochodu. Podskoczyła jak oparzona i od razu spojrzała na tajemniczy czarny samochód, bardzo powoli jadący za nią. Serce zaczęło dudnić jej w piersi ze strachu. Pośpiesznie otworzyła bramkę i weszła na posesję swojego domu, gdy nagle z auta wysiadł wysoki, szczupły mężczyzna w ciemnych okularach. Od razu zdjął je i uśmiechnął się. Agnes nie mogła uwierzyć własnym oczom. Zachwiała się z wrażenia. Stał przed nią... Michael Jackson. Wyszedł z niedorzecznie innej przestrzeni i pojawił się właśnie tutaj, na ulicy w małym miasteczku – sypialni Nowego Jorku. Po chwili z jego ust zabrzmiało jej imię.

— Agnes — rzekł zupełnie na luzie, jakby znał ją kilka lat. — Wreszcie cię znalazłem. — Rozejrzał się przezornie, czy nikt nie nadchodzi. Podszedł bliżej do bramki, gdzie stała dziewczyna. — Szukałem cię wczoraj po castingu. Chciałem ci powiedzieć, że…
— Panie Jackson...
— Michael. Proszę...
Agnes potrząsnęła głową i nadal nie rozumiała takiej sytuacji.
— Po co mnie szukałeś? Nie rozumiem.
— Wybrałem ciebie — powiedział. Uśmiechnął się szerzej, jakby oczekiwał wybuchu entuzjazmu i rzucenia się mu na szyję. — Myślę, że jesteś odpowiednia. Poruszasz się bardzo...
— Nie jestem tancerką — przerwała mu w pół zdania. Twardość jej głosu musiała go zdumieć i zaskoczyć. — Nie jestem tancerką — powtórzyła.— Nie umiem tańczyć. Przyszłam tam, bo... Usher dał mi wejściówkę. W klubie, gdzie pracuję za barem. Ale to był błąd. — Cofnęła się o dwa kroki od bramki. Ale on wtedy zrobił trzy kroki do przodu i wszedł na posesję. Zamknął bramkę za sobą i spojrzał na dziewczynę. Agnes zrobiła wielkie oczy i przez moment aż zastygła w bezruchu. Silnik czarnego samochodu ucichł, jakby kierowca spodziewał się, że to będzie dłuższa wizyta na herbatkę i ciasteczka.
— To nieważne. Naprawdę. — Michael był najwyraźniej pewien tego, co mówi.
— Ważne — odparła. — Znalazłam się tam przypadkiem. Zapomnij o mnie. Znajdź dobrą, profesjonalną tancerkę. Każda z tamtych dziewczyn była lepsza ode mnie.
— Przemyśl to, proszę — upierał się jednak Michael. Nie rozumiała dlaczego. Być może on też tego nie rozumiał, ale coś mu mówiło: to ta, właśnie ta.
— Przepraszam, Michael — odpowiedziała spokojnie, z pokerową twarzą. — Wiem... to jakaś ogromna szansa. Ale nie dla mnie. Jestem szczęśliwa, że cię poznałam. Dziękuję. Ale ja mam inne plany na życie. Nie jestem tancerką.
To brzmiało jak pożegnanie. I to były ostatnie słowa tamtego wieczoru, która była w stanie do niego wypowiedzieć. Coś zaczęło ściskać ją w gardle i w sercu. Drżała i nie mogła tego opanować. Uciekła do domu. Michael wyszedł za bramkę i zbliżył się do samochodu. Spojrzał jeszcze raz w stronę domu i założył okulary. Kierowca uruchomił silnik.






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 1806
il. komentarzy : 0
linii : 24
słów : 1180
znaków : 6514
data dodania : 2018-04-06

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e