|
|
|
|
|
kategoria : / /
1 - Twilight
a u t o r : Pati13
w s t ę p :
Tak... na razie mało się to ma do Zmierzchu, ale poczekajcie na 4 rozdział ;)
u t w ó r :
Droga Camillo! Życie przemija, prawda? Zwykła suma oddechów i uderzeń serca. To właśnie jest życie. Nic nie warta pustka we wszechświecie! Ale przyroda nie cierpi pustki. Dla tego jest śmierć. Okrutna, bolesna i długa. Samotna, w ciszy, ale z krzykiem. Odchodzimy i przychodzimy głośno i z hukiem, dając o sobie znać. Ale gdy emocje opadną inni funkcjonują dalej. Czasami ktoś ma miejsce w historii, czasem zapada wielu ludziom w pamięć. Czasami. Rzadko. Prawie nigdy. Ale - nigdy nie mów nigdy. Bardzo mi przykro z powodu śmierci Clarie - była przemiłą i pomocną kobietą. Składam Ci moje najszczersze kondolencje. Nie wiem jak to jest stracić matkę. W końcu ma się ją tylko jedną. Musi Ci być bardzo trudno pozbierać się po tym wszystkim. Zawsze byłaś twardą i niezależną dziewczyną - nawet jak na swoje (prawie) szesnaście lat. Mam nadzieję, że i teraz tak będzie. Mam do Ciebie prośbę - proszę Cię postaraj się Żyć. Żyj dalej bez względu na to co się stało. Pamiętaj o Clarie, a nie o tym, że odeszła. Postaraj się zapomnieć. Postaraj się żyć. Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy. Mam nadzieję, że wszystko będzie jak najlepiej. Jak najlepiej z Tobą i Twoim życiem. Trzymaj się mocno! Twoja na zawsze - Sarah i pogrążona w smutku rodzina Senso.
Odłożyłam list na stół, tępo patrząc się w przestrzeń. Nie wiedziałam jeszcze, że większość z tego co napisała Sarah było zupełnie niedorzeczne. Otóż tak - Clarie, moja mama, jedyna i ukochana, niedawno odeszła z tego świata. Ale co do pierwszych dwóch zdań miałam się zupełnie, niedługo, nie zgodzić. Nie wszystkim życie przemija - niektórzy zaczynają je inne. Bez duszy, bez serca. I nie chodzi tu o to, że ktoś jest zły. W pewnym jednak sensie jest. Chodzi o to, że ... serce jest, ale nie bije. Spojrzałam przez okno. Zawiał lekki wiatr. Co do jednego byłam pewna - musiałam dalej żyć. Nie mogłam... oh, nawet nie chcę o tym myśleć! Zrobiłam najgłupszą - jak się miało później okazać - rzecz. Wyszłam na dwór, pospacerować. Głupia byłam, że to zrobiłam! Ileż rzeczy mogłabym uniknąć! Mogłabym się zestarzeć, mieć dzieci wnuki! Mogłam nie być potworem! Tyle ludzi mogłoby przeżyć, tyle istnień mogłoby być uratowanych! Gdy nie jedna, jedyna wycieczka do lasu! Mogłam zrobić tyle innych rzeczy, aby się odprężyć! Albo iść na ten cholerny spacer parę minut później lub wcześniej. Nie spotkałabym Go wtedy. Założyłam buty, kurtkę i nieświadoma niebezpieczeństwa wyszłam na spacer. Było już dobrze po północy. Księżyc wisiał nade mną, wielki i z bijącą od niego poświatą. Jakby... jakby chciał mnie ostrzec. Wtedy jeszcze nie wiedziałam prze czym. A raczej przed kim... Nigdy nie grzeszyłam intuicją - nie trudno więc przewidzieć, że szłam dalej. I dalej. I dalej, aż doszłam do polany otoczonej blaskiem mojego stróża - księżyca. Usiadłam z rezygnacją na najbliższym kamieniu. Wiedziałam, że nikt mnie nie będzie szukał. Matka - jedyna osoba, której na mnie zależało umarła. Ojciec pijak przepijał pewnie swój 'żal' po żonie w barze. Zawsze znajdował się pretekst do picia. Nie raz przychodził uchlany z panienkami. Cały obowiązek - odpędzanie dziwek, rozbieranie i mycie taty spadał na mnie i na nią. Było nam ciężko, a teraz ja będę musiała nosić na sobie to brzemię. Rozpłakałam się rzewnie. Nie wiem ile płakałam - dwie minuty, a może 2 godziny? W pewnym momencie poczułam, że zabrakło mi łez. I że nie byłam sama. -Nie powinnaś tu być - usłyszałam nieznajomy mi głos. Był tak piękny, że mogłabym całe dnie siedzieć i go słuchać. Słuchać prześlicznych bajek i opowieści, niekoniecznie prawdziwych. Zdałam sobie sprawę, że zrobiłabym wszystko, nawet rzuciła się ze skały do można, gdyby tak powiedział Jego głos. Pieścił moje uszy, jak nic nigdy dotąd. Równie dobrze mógł powiedzieć mi, że śmierdzę, a ja tak bym Mu przytaknęła. Był cudowny - nie da się go porównać do żadnego innego głosu na świecie - był lekki, a zarazem bardzo męski. Słyszałaś może kiedyś szum wiatru i odgłos czystej świeżej wody bijącej prosto od źródła? Ten odgłos nawet w jednej setnej procenta nie przypomina jego głosu. Nagle do moich nosa dobiegł prześliczny, słodki zapach. Ogarnął mnie lekkim chłodem. Muszę przyznać, że tu u nas - na malutkiej wysepce Lord Howe Island w Australii - było wówczas bardzo ciepło, jak na noc. Wracając do tego zapachu - owinął moją twarz jak duża pierzasta poduszka po nie przespanej nocy. Na próżno szukałbyś słodszego i bardziej miłego zapachu, od tego, który mną zawładnął. Nie było dla mnie wątpliwości - że głos i zapach pochodził od tej samej osoby. Było dla mnie wręcz niemożliwe, że tak cudowny zapach i dźwięk mogły należeć do jednej osoby - to byłoby bardzo nie fair! Nie brakło mi urody - wręcz przeciwnie- uważana byłam za najładniejszą dziewczynę na wyspie. Moje włosy - półdługie, czarne, delikatnie kręcone -nadawały mi bardzo romantyczny, a zarazem tajemniczy wygląd. Byłam wysoka - miałam metr siedemdziesiąt trzy - i szczupła. Wielu chłopców starało się o moje względy, a dziewczyny zazdrościły mi urody i popularności. Starałam się dbać o swój wygląd, ale nie 'pindrzyłam' się jakoś specjalnie - delikatny beżowy, złoty lub brązowy makijaż, ewentualnie na jakieś wyjścia bardziej odważny. Miałam długie, ładne nogi. Podobno miałam najładniejsze oczy na wyspie, jak nie w całej Australii- koloru soczystej letniej trawy. Ja osobiście nie wierzyłam, że była najładniejsze na całym kontynencie, ale rzeczywiście były piękne. Wiele mężczyzny zatrzymywało się na ulicy dzięki memu wzrokowi. Nauczyłam się nad nim panować prawie perfekcyjnie. Ich kolor zawdzięczałam ojcu. To była chyba jedyna rzecz, oprócz życia, którą mi podarował. -Nie powinnaś tu być- piękny głos ponowił ostrzeżenie. Nie wiem jak zdołałam to zrobić, ale z wahaniem spojrzałam w jego stronę i... zemdlałam.
Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.
śr. ocen : 5.50
il. ocen : 2
il. odsłon : 1627
il. komentarzy : 1
|
linii : 13
słów : 1172
znaków : 5783
data dodania : 2009-03-09
|
:)
Ciekawie się zapowiada... Ale te błędy! Beta by ci się przydała, bo jak już coś publikujesz to ugłaskane. :) "Ogarnął mnie lekkim chłodem." - Tu mi coś zazgrzytało. Nie wiem co, ale cokolwiek to było, to mi nie pasuje... 5 po znajomości, Pati xD
strona 1 z 1
strona :
1
Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Wszelkie utwory zamieszczone w serwisie należą do ich autorów i są zastrzeżone prawami autorskimi. Zespół fanfiction.pl nie odpowiada za treść utworów i komentarzy. © 2005 - 2020 fanfiction.pl
|
|