FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : / /



Nieodgadnione uczucie

a u t o r :    Antari


w s t ę p :   

FF powstał na podstawie anime Death Note. Homofobom radzę tego nie czytać gdyż jest to yaoi (mężczyzna x mężczyzna). Miłego czytania xD



u t w ó r :

Już od pewnego czasu coraz częściej byłem świadomy tego, że obejmujesz mnie swoim nieśmiałym wzrokiem przez krótką chwilkę, by zaraz potem udawać, że nic się nie stało. Czułem się tym rozdrażniony, gdyż do końca nie wiedziałem, czego mam się spodziewać. Doskonale wiedziałem, kim jesteś, zresztą twój wyniosły sposób bycia na to wskazywał, jednak żadne namacalne dowody jak na razie nie trafiły do mych rąk, by raz na zawsze wydać wyrok. Było to moje ciche pragnienie, abyś w końcu popełnił błąd, abyś nie był świadomy tego, że pod pewnym kątem przegrywasz walkę, do której sam doprowadziłeś. Jednak byłeś nieomylny. Doskonały w tym, co robisz. I przez moment gdzieś w głębi serca ci zazdrościłem. Te uczucie było niemniej irytujące. I gdyby nie te kajdany byłbym wreszcie od ciebie uwolniony, nie czułbym tego przeszywającego na wskroś wzroku. Odpocząłbym od dławiącego uczucia, które było dla mnie obce, choć całkiem przyjemne.
- Powinieneś odpocząć- rzuciłem oschle przyglądając się jak męczy się przy komputerze nachalnie szukając nowych wieści o Kirze.- Przestań już udawać.
- Ty powinieneś przestać rzucać bezpodstawne oskarżenia- mruknął obojętnie. Wówczas ja spojrzawszy na moją miskę zdałem sobie sprawę, że jest pusta, a jak cholera potrzebowałem teraz w swoim organizmie parę gram, albo kilo cukru.
-Skończyły mi się ciastka, musimy iść do kuchni- powiedziałem i energicznie wstałem z kanapy ciągnąc za sobą łańcuch. W efekcie Raito zerwał się krzesła i bezwładnie uderzył w moje plecy i padliśmy na ziemie, choć w rzeczywistości na ziemi leżałem tylko ja, a jasnowłosy przygniatał mnie do niej, tak, że zaczynało brakować mi tlenu.
-Mógłbyś...?- Spytałem w końcu, kiedy zauważyłem, że nie zbiera mu się do wstawania. Podniósł się natychmiast i podał mi rękę. Mimowolnie poczułem się jakbym przegrał tą walkę, choć tak bardzo się starałem. Patrzał na mnie wyniośle i uśmiechnął się przelotnie. Odtrąciwszy jego dłoń wstałem i ruszyłem do kuchni w celu znalezienia jakiejkolwiek rzeczy, która zawiera w sobie cukier.
- A może to?- Odezwał się Raito pokazując mi cukierniczkę, gdy już wycieńczony poszukiwaniami opadłem na krzesło. Absurdalne uczucie zakradło się znowu. Moje serce zaczynało bić coraz szybciej, choć starałem się to najnormalniej w świecie ignorować i niczego się nie domyślać. Wolałem się oszukiwać niż poznać najszczerszą prawdę, której już się bałem, bo stawała ogromna przed moimi oczami. Zaczynałem dostrzegać plusy tych cholernych kajdanek, które z początku mnie drażniły. Spojrzałem na jego twarz. Ten spokój działający mi na nerwy, oczy równie spokojnie. Pod żadnym pozorem nie dało się go wyprowadzić z równowagi, choć nie raz nie dwa próbowałem. Wziąłem cukierniczkę i wróciliśmy do pokoju. Usiadłszy obok siebie Raito przeszywał mnie wzrokiem.
- Podnieca cię widok ssania palca?- Zapytałem ironicznie, pół żartem.
-Jak cholera- szepnął i wręcz przygwoździł mnie do kanapy. Nie rozumiałem jego zachowania. Nigdy nie pokazywał, że ma skłonności homoseksualne, ale nim zdążyłem cokolwiek zrozumieć jego usta wędrowały po mojej szyi. Byłem sparaliżowany. Niegdyś uczucie, którego zupełnie nie pojmowałem nagle stało się oczywiste. Sam przed sobą się teraz okłamywałem, bowiem odepchnąłem go z całych sił i wyjąłem kluczyk ze spodni. Błyskawicznie zdjąłem kajdanki i wyszedłem z pokoju trzaskając za sobą drzwiami. Wszystko we mnie drżało. Panikowałem. Zostawiłem go tam samego, co bolało mnie jeszcze bardziej. Widok jego smutnych oczu nie dawał mi spokoju. Położyłem się na łóżku i próbowałem zapomnieć, ale te oczy pełne nadziei wciąż wiły się w moich myślach. Cholera jasna
**
Właśnie tego się bałem. Odrzucenia. Przez moment zastanawiałem się czy aby nie robię źle, jednak, kto nie ryzykuje nie zdobywa, a ja chciałem go zdobyć ponad wszystko. Pomimo tego, że przez te kilka tygodni był blisko mnie nadal czułem smutek i rozczarowanie. Pragnąłem czegoś więcej. Czegoś, co było dla mnie nieosiągalne. Łudziłem się przez chwilę, że może jednak on czuje to samo, co ja. Byłem w tragicznym błędzie. Gra skończona, a więc nic tu po mnie. Wziąłem kurtkę i jeszcze raz spojrzałem na uchylone drzwi do sypialni L’a. To nie tak miało być. Czułem się potwornie. Otwierałem już drzwi, gdy nagle poczułem zapach truskawek pomieszanych z czekoladą. Serce zabiło mi mocniej. Posiadacz owych hipnotyzujących zapachów przygniótł mnie do ściany. Nasze wargi wreszcie się spotkały, a języki zawirowały w tańcu stęsknionych kochanków. Uderzyła mnie woń słodyczy, przez co niemal nie straciłem równowagi. Ryuuzaki zaśmiał się uroczo, po czym nadal obdarowywując mnie pocałunkiem ruszyliśmy do sypialni. Przejąwszy kontrolę rzuciłem go na łóżko i ściągając jego białą bluzę muskałem wargami każdy skrawek jego ciała. Pomimo, że je tyle słodyczy trzymał się w idealnej formie. Do mych uszu docierały piękne dźwięki wydobywające się z ust L’a. Jęki i pomrukiwania doprowadzały mnie do szału. Powoli doszedłem do rozporka. Spojrzałem pytająco na czarnowłosego. Nie chciałem robić nic bez jego zgody, toteż, gdy ujrzałem jego uroczy uśmiech poczułem się jakby wszystko wokół zaczęło wirować. Zdjąwszy jego spodnie i bokserki wziąłem do ręki jego męskość. Pieściłem skarb palcami i lizałem na wszystkie możliwe sposoby. Mogłem sprawiać mu przyjemność dopóki nie przestawał jęczeć. Chwilę później rolę się zamieniły. Teraz to Ryuuzaki dawał mi rozkosz szaleńczo pieszcząc mojego penisa. Gdy już prawie dochodziłem chwycił mnie za biodra i obrócił o 180 stopni. Dwa palce L’a rozszerzały przestrzeń, gdzie jeszcze nikt inny nie miał dostępu, po czym wsadził tam swoją męskość. Na początku czułem nieprzyjemny ból, który mieszał się z minimalną przyjemnością, jednak po chwili nastąpiła ekstaza rozlewająca się po całym moim ciele. Krzykom i jękom nie było końca. Ruszałem się w rytmie jego pchnięć, wówczas L schylił się i szepnął rozkosznie.
-Kocham cię… Cholernie cie kocham, Raito
-Ja ciebie też- mruknąłem, a po chwili niemal w tej samej sekundzie oboje doszliśmy. Opadliśmy zmęczeni na pościel. Tą twarz, na której wymalowana była nieopisana radość i ciepłe uczucie mógłbym oglądać każdego dnia i wieczora.






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 6.00
il. ocen : 1
il. odsłon : 2049
il. komentarzy : 0
linii : 13
słów : 1201
znaków : 6160
data dodania : 2009-07-11

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e