|
|
|
|
|
kategoria : / /
Łapacz motyli (fragment)
a u t o r : 11144
Motyl zrodzony z poczwarki nocy, o świcie, nim jeszcze zdążył rozpuścić się cukier...Miłość. Najważniejszy jest skarb. Komu on potrzebny, jeśli cierpi się na gorączkę złota? Skarb znajduje się wtedy, gdy wiadomo że fart nie pójdzie na marne. Tylko wtedy to ma sens. Tego dnia powietrze było rześkie, odnalazłem w sobie spokój spotęgowany przez niezwykły obraz spadających na taflę jeziora kropel deszczu, tworzących przepiękne, harmonijne, dynamiczne okręgi, zachodzące na siebie w rytmie czystej wibracji. Nie wiem, czy to ostatnie określenie oddaje to co widziałem, ale było to naprawdę piękne. Zanurzyłem dłoń w lodowatej o tej porze roku wodzie. Gdy przeniknął mnie jej chłód, poczułem tylko chłód. I radość. Wiał wiatr, a tak zwane płaczące wierzby które rosną wzdłuż rzeki wyglądały jak kobiety z rozwianymi włosami, w pasemkach w kolorze jesieni, przeważał fiolet. Na całym świecie nie ma takich wierzb jak nasze. W jeziorze odbijała się moja postać. Postanowiłem ją odnaleźć, i nie ma w tym nic dziwnego- samotny facet jest jak mucha zamknięta w butelce.
Opowiadanie wyróżnione w konkursie Dziennika Zachodniego- wakacyjna miłość. 2008
Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.
śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 1039
il. komentarzy : 0
|
linii : 9
słów : 216
znaków : 1152
data dodania : 2009-10-22
|
Brak komentarzy.
Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
Wszelkie utwory zamieszczone w serwisie należą do ich autorów i są zastrzeżone prawami autorskimi. Zespół fanfiction.pl nie odpowiada za treść utworów i komentarzy. © 2005 - 2020 fanfiction.pl
|
|