FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : / /



Nigrum- Czarnooka

a u t o r :    Tsuri


w s t ę p :   

Jest to historia świata furry czyli ludzi pól zwierząt. Zachowują się jak ludzie lecz wyglądają bardziej jak zwierzęta.
Historia zaczęła się bardzo dawno od pewnej zabawy zwierzątkami z moją przyjaciółka. I teraz kiedy jesteśmy starsze dopracowujemy historię i tworzymy na jej podstawie komiksy. Mam nadzieje że wam się spodoba :3



u t w ó r :

WSTĘP
W świecie bogów nastało wielkie poruszenie. Zebrani wszyscy bogowie okazywali inne nastawienie do tej zaskakującej sytuacji. Inni byli poirytowani i źli pokrzykując swojej opinie na ten temat. Inni natomiast siedzieli cicho jakby nie mogli pojąc tego co się stało i co było przyczynom ich zebrania. Wyjątkami natomiast była nieliczna grupa która ze śmiechem i pogardą rozmawiali o stanie rzeczy. Wszystkich zebranych wokół okrągłego stołu obserwował ze szczytu stołu o ile można było to nazwać szczytem przy symetrycznym ustawieniu, jeden z głównych bogów Wielki B. Był on najpotężniejszym białym magiem. Miał on splecione palce którymi podpierał głowę. Wzrok był jego posępny. Smutny i wściekły jednocześnie.
Ku niemu nachylił się jeden ze strażników który przed chwilom wszedł do sali, szepcząc mu coś do ucha. Mag jakby najpierw nic nie usłyszał siedział nie ruchom, jednak po chwili wyprostował się. Bogowie jakby na komendę ucichli lecz nadal nie którzy rzucali mu złośliwe uśmieszki lub wściekłe grymasy. Ten zignorował to zachowanie i skinął na wspomnianego wcześniej mężczyznę.
-Wprowadzić!-krzyknął stróż. Grube mahoniowe drzwi z płasko rzeźbami bogów, co było dość próżne że ukazywały ich, otworzyły się przed dwoma strażnikami wprowadzające dumnego mężczyznę. Był silnie zbudowany i wysoki, jego bujna grzywa była długa i jasno brązowa. Ogon niczym u lwa kołysał się nad podłoga .Żółte oczy błyszczały spokoje i dumą. Lecz nie oczy choć zdumiewające nie wzbudzały aż takiego strachu jak duże, zakręcane rogi na czubku głowy. Jegomość szedł bardziej pewnie i dumnie niż nie jeden król. Strażnicy którzy go wprowadzili byli nie pewni ledwo trzymali swoje włócznie. Gdy wreszcie stanął przed stołem na przeciwko Wielkiego B, Baltazar bóg czarnych magów wzdrygnął się.
-Czemu nie ma kajdanek? A jeśli spróbuje uciec?-Pokrzykiwał.
-Tylko tchórz ucieka.-powiedział rogaty-Jestem bogiem i zamierzam ponieść konsekwencje swych czynów. A teraz siadaj i nie pień się tak.-powiedział trochę z uśmiechem. Czarny mag zasiadł wściekły i upokorzony.
Oczy Maga i żółto okiego się spotkały .Przez chwile jakby rozmawiali telepatycznie. Jeden z bogów natury Aqua podniósł się i rozwinął zwój świeży jakby dopiero co napisany.
-Oskarż się Diabła Boga jednego z najwyższych o mieszanie się w sprawy ludzkie. Pomoc boską mocą i naruszenie harmonii świata. Oraz o związek Z Lio Caeruleus kapłankom z zakonu Terram i złamania Najwyższej zasady bogów czyli nie posiadania dzieci.-po przeczytaniu, zwinąwszy zwój i przekazaniu go B usiadł.
Na sali nastała głęboka i wyczekująca cisza. Wzrok zgromadzony spoczął na wielkim Magu który delikatnie postukiwał palcami i wbijając wzrok w stół.
-Dlaczego?-zapytał przełamując cisze najwyższy bóg cicho ale pewnie.-Dlaczego to zrobiłeś Diable? Czemu doprowadziłeś do tego że stanąłeś przed sądem? Po co? Czy ona jest aż tak ważna by porzucać dla niej wszystko?
-Ona jest dla mnie wszystkim.Ona i nasz dziecko.
-Wasze dziecko! A to dobre!!!-rozległ się maniakalny śmiech Boga Zugaikotsu boga wojny i Dementi bogini szaleństwo.
-Istne szaleństwo-powiedziała Demi unosząc dłoń w teatralnym geście.-Bóg który zgodził się że bogom nie wolno mieć dzieci z powodu tego że w niepowołanych rękach mogą stać się broniom niszczącą świat ludzi i nasz mówi teraz że wszystkim jest jego dziecko i kochanka.Cóż za sprzeczność.-Powiedziała teatralnym i dystyngowanym głosem trzepocząc rzęsami.
-Zamknij się Dementi !-Krzyknęła bogini gwiazd Aera.-każdy popełnia błędy.-bogini spuściła wzrok na stół.-Sama bym postąpiła jak Diabeł jeśli bym była zakochana.Jeśli bym mogła chciałam bym mieć dziecko.-Ostatnie zadania były ciche lecz każdy je usłyszał.
-Och Aera nie roztkliwiaj się nam tu.-Zaczął mówić Kotsu przewracając oczami.-Prawda jest taka że diabeł złamał prawo to które ustanowili jako priorytet.Wice mam pomysł, skażemy go na spędzenie wieczności w lochu a dziecko i matkę zabijemy.Proste.
-Jak możesz tak mówić!-krzyknęła bogini gwiazd.-To nie sprawiedliwe że mają ginąć,przecież on je kocha...
-I tak kiedyś umrą.-Przerwał jej szybko bóg Zugaikotsu.-A on będzie żyć wiecznie nie sądzisz że dlatego jeszcze powstała ta zasada?-Spojrzał na nią splatając ręce.-By nie widzieć jak po kolei z tych których "kochasz"-powiedział słowa na k jakby było paskudnym syropem który musiał wypić i chciał się go pozbyć.-uchodzi życie?Zastanawiałeś się w tedy Diable na tym??-spytał drwiąco Bóg. Diabeł spojrzał mu w oczy.
-Zrobiłem to dla tego że ją kocham!-powiedział.
-Niby co?-Zapytała Demi opierając delikatne dłonie na blacie.
-Ona mnie poprosiła bym dał jej dziecko.-powiedział bóg.Zgromadzeni bogowie, choć chcieli by nie było tego po nich poznać, byli bardzo zaskoczeni .-Mówiłem jej że może mieć przez to kłopoty,ale powiedziała,że ja to nie obchodzi, że liczy się to,że się kochamy i że nasze dziecko i dzieci naszych dzieci mogą stać się pomocą naszą i ludzi na ziemi.
-To nie dorzeczność!-krzyknął Baltazar uderzając pięściami w stół.-Jestem za tym by Diabeł poniósł konsekwencje swych czynów.Kto jest za, niech wstanie.-Krzyknął Mag.I tak po kolei bogowie wstawali,lecz o dziwo połowa z nich nie wstała miedzy nimi byli Wielki B, Aera, Zugaikotsu, Dementia i ta która jeszcze nie zabrała głosu Czyli Calisto bóg śmierci.-Czemu nie wstałeś Kotsu?!Przed chwilą chciałeś go wrzucić do lochu i zabić je co nagle zacząłeś mu współczuć??
-Nie, dostrzegłem w tym moją duchowa korzyść, że będę się niezłe śmiał jak pomimo starań przez dzieci diabła nasz świat ulegnie zagładzie.-uśmiechnął się w stronę czarnego maga.
-Ty śmieciu!!! A ty Demi?!
-Lubie szalone pomysły-Powiedziała i obdarzyła go swoim najsłodszym uśmiechem.
-A ty Calisto?! Ty tez mas ochotne się pośmiać z tego ?!
-Myślisz ze ja jestem na tyle zacofana by się śmiać z tego że zginiemy??
-Więc dlaczego?!
-Wszystko jest już zaplanowane ,i głupotą jest skazywać diabła skoro sprawa rozwiąże się naturalnie?Diabeł jest potrzebny i nie da się go tak łatwo zastąpić.
-Zaplanowane?! O czym ty bredzisz?!
-Tajemnica zawodowa.-urwała żniwiarka.
-A ty B?? myślałem ze masz choć trochę rozumu by się nie nabrać na te gierki!
-Baltazarze uspokój się albo każe cie wyprowadzić.-powiedział Wielki B spokojnie.-teraz musimy zdecydować co będzie dalej.Jakieś propozycje?-spytał.Bogowie nagle zaczęli oglądać swoje paznokcie,krawędź stołu lub byli zaintrygowani sufitem.
-Mam pewien pomysł-Powiedziała Cordis Bogini miłości.
-Słuchamy,słuchamy cóż to za pomysł??
-Niech pilnuje sowich podopiecznych ale nie może już ingerować swoją mocą w ludzkim świecie.Nie może ich obronić przed Calisto,ludźmi.potworami i tym podobnymi istotami.I jeśli jego ukochana,córka,wnuki,czy prawnuki umrą nie może się z nimi spotkać do póki nie minie 500 lat.
-Nie!-krzyknął diabeł.Lecz bogowie byli głusi na jego krzyki.Po kolei coraz liczniej bogowie wstawali będąc za planem Bogini miłości.Jedynymi którzy nie wstali był Wielki b i Aera.Biały mag westchnął i wstał.
-Większościom głosów jestem zmuszony do zaakceptowania planu Corids.-Wybacz przyjacielu.Zamykam posiedzenie.-Powiedział.Bogowi e zaczęli się wylewać sali a diabeł stał nadal dumnie.Lecz gdy w sali został już tylko on i Wielki B upadł na kolana.Przyjaciel położył mu dłoń na ramieniu
-Naprawdę mi przykro, że tak się stało.Nic nie mogłem poradzić.
-B...?
-Słucham?
-Calisto coś planuje czy mógłbym cie prosić byś zabrał dziecko w bezpieczne miejsce.Proszę cię nie jako bóg lecz jako przyjaciel.-Powiedział odwróciwszy głowę.Mag ujrzał coś czego nigdy nie widział u niego.Delikatny błysk spływający z oka.
-Zrobię co w mojej mocy.-powiedział i wyszedł z sali.






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 1361
il. komentarzy : 0
linii : 43
słów : 1443
znaków : 7621
data dodania : 2012-06-27

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e