FanFiction.pl wiersze poezja serwis poetycko - literacki

u t w ó r


kategoria : / /



Jeden błąd... (XI)

a u t o r :    dragobonita


w s t ę p :   

Po przyjęciu wszystkich sugestii i wzięciu ich sobie do serca-postanowiłam dobić do XIII i dalej dodawać noty co tydzień, tylko dłuższe.
Do wszystkich fanów oryginalnego DB:wiem że nie wszystkie szczegóły się zgadzają... W miarę możliwości postaram się coś z tym zrobić, jednak niektóre rzeczy muszą zostać. Taki był zamysł i tego się trzymam :3
Enjoy:



u t w ó r :

Kakarotto sięgnął ręką do twarzy. Pod palcami poczuł jakiś materiał. 'Rękawiczki?! Przecież ta rasa to prymitywne, obślizgłe robaki, po kiego im rękawiczki?'. Chłopak zaczął się szarpać i wrzeszczeć, a raczej sapać, bo tylko na tyle pozwalała mu dłoń blokująca jego usta.
-Siedź cicho, jeśli nie chcesz skończyć jako potrawka. Za chwilę cię puszczę, ale pod żadnym pozorem nie uciekaj ani nie krzycz. Zrozumiałeś?
Wojownik pokiwał głową i już po chwili poczuł, że jest wolny. Obrócił się i rozszerzył oczy ze zdumienia.
Przed nim klęczał młody Saiyanin o czarnych, postawionych na sztorc włosach, ciemnych oczach i kontrastującej z nimi jasnej skórze. Pomarańczowy płaszcz opinający jego ramiona i emblemat na prawej piersi utwierdziły Kakarotto w przekonaniu, że ma do czynienia z elitarnym wojownikiem, niemal na pewno pochodzącym z rodziny królewskiej.
-Ty jesteś tym młodszym, tak?
-... Co?
-Młodszym z braci. To ty, no nie?-Chłopak zmrużył oczy.
-A! T-tak, jestem Kakarotto.
-Co mnie obchodzi twoje imię?-Saiyanin parsknął i uśmiechnął się pogardliwie.-Kiedy dotrze twój brat?
-On już przyleciał. Ze mną.
-CO?! Gdzie jest teraz?! Grozi mu...
Wojownik nie dokończył. Właśnie w tej chwili powietrze rozdarł wrzask Raditza. Kakarotto zerwał się na równe nogi.
-Bracie!!!-Chłopak chciał pobiec w stronę źródła krzyku, jednak szpiczastowłosy złapał go za nadgarstek i szarpnął, skutecznie powstrzymując przed wcieleniem zamiaru w czyn.
-Kretynie! Nie będziesz w stanie mu pomóc!
-Co z tego?! On jest moim bratem! Muszę chociaż spróbować!-Kakarottow wyrwał się z uścisku i pognał w kierunku kapsuł.

Vegeta ze zdziwieniem malującym się na twarzy patrzył za uciekającym chłopcem. 'To jeszcze gówniarz, co on chce tam zdziałać?'. Saiyanin zmarszczył brwi. Nie podobały mu się ostatnie słowa Kakarotto. Dzieciak chce poświęcić się by ratować brata?
-Do diabła z wami dwoma!-Wojownik wstał i zaczął biec za chłopakiem.






o c e ń     u t w ó r

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą oceniać utwory.

s t a t y s t y k a

śr. ocen : 0.00
il. ocen : 0
il. odsłon : 1718
il. komentarzy : 0
linii : 18
słów : 350
znaków : 1930
data dodania : 2013-04-09

k o m e n t a r z e

Brak komentarzy.

d o d a j    k o m e n t a r z

Niestety, tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.



p o l e c a m y

o    s e r w i s i e