kategoria : / /

W sidłach nienawiści I

a u t o r :    Aravaena

w s t ę p :   

Na razie krótki rozdzialik, ale jeszcze się rozkręcę ;)
Oceniajcie, krytykę znoszę dobrze! ;) :D

u t w ó r :

Skórzaste błony pomiędzy rękami i bokami Inercusa były postrzępione, co świadczyło o wielu walkach, w których niekoniecznie odniósł zwycięstwo. To samo mówiły liczne blizny na pergaminowej skórze. Ludzkie nogi zakończone gadzimi placami i szponami wyglądały dość upiornie. Z pleców owej istoty wyrastały kościane kolce.
- A więc tak kończą Anioły, które próbowały zawładnąć Asmentris? Żałosne...
Szyderczy śmiech rozległ się po pomieszczeniu. Wysoki, ciemnowłosy mężczyzna o brązowych oczach podszedł do przeszklonej klatki z Inercusem.
- Uwasssżaj do kogo mówissssz... - wysyczała bestia - Chyba nie chceszsss ssssściągnąć na sssiebie gniewu ognisssstych bogów?
- Śmiesz mi grozić diabelski pomiocie? A teraz siedź spokojnie, może nie będzie aż tak boleć...
Mówiąc to brunet uśmichnął się złośliwie i podszedł do sporej, stalowej dźwigni.
- Przelała ssssię czara goryczy... - Inercus uniósł głowę do góry i wydał przeraźliwy dźwięk, potęgowany przez rozmiar pomieszczenia. Poza wrzaskiem, z jego ust wzlatywały języki ognia. Laboratorium zaczęło się trząść, a ściny pękać. Iskry strzelały w powietrze.
- A tak kończą csssi, którzy narasssżają sssię na gniew bogów...
Z grzbietu istoty wystrzeliły błobiaste skrzydła, tłukąc szklane ściany klatki. Stwór wzbił się w górę, torując sobie drogę ogniem.
Noc była chłodna i wyjątkowo ciemna. Na niebie nie było prawie żadnych gwiazd. Piekielna bestia poszybowała w stronę morza, zostawiając za sobą ginące gdzieś w mroku, zdruzgotane laboratorium...